niedziela, 31 maja 2015

Fundacja Przyjazny Dom

Niepełnosprawność intelektualna jest prawdopodobnie obarczona największą liczbą mitów i stereotypów, nie mającymi nic wspólnego z rzeczywistymi cechami indywidualnych osób.- Takimi słowami swoją działalność opisuje Fundacja Przyjazny Dom im.Stanisława Jabłonki we Wrocławiu. Często stereotypy dyktują różne krzywdzące opinie na temat osób dotkniętych niepełnosprawnością. Przez społeczeństwo uważane są czasami za jednostki kalekie, ,,ułomne", a nawet niebezpieczne.
Przede wszystkim trzeba zaznaczyć, że niepełnosprawność intelektualna nie jest chorobą psychiczną! Jest ona najczęściej wrodzona- wtedy w większości dochodzi również to różnego stopnia niedorozwoju fizycznego,  co jest przyczyną stygmatyzacji społecznej lub jest wynikiem bardziej skomplikowanego, złożonego urazu.
Dzieli się ona na cztery stopnie: głęboki, znaczny, umiarkowany i lekki. O ile ludzie zaliczający się do pierwszej grupy potrzebują wsparcia i opieki wolontariuszy i lekarzy, tak osoby z grupy czwartej często bez problemu fukcjonują i odnajdują się w społeczeństwie. Trzeba pamiętać, że są to ludzie tacy sami jak my, z takimi samymi potrzebami i marzeniami.

Fundacja Przyjazny Dom powstała w roku 2005. Zajmuje się opieką nad osobami niesprawnymi w różnym stopniu, zarówno dzienną jak i stałą - szczególnie ze względu na osoby, które w pewnym momencie swojego życia straciły kogoś bliskiego, a równocześnie jedynego opiekuna. Dom Pomocy Społecznej stara się zapewnić mieszkańcom warunki zbliżone do domowych, a każdy z nich ma zapewnione 100% uwagi.
Oprócz tego prowadzi przeróżne projekty i warsztaty. W osobach niepełnosprawnych drzemią spore pokłady talentu, a zajęcia sprawiają z pewnością że dni stają się dla nich mniej monotonne i mają możliwość ciągłego rozwoju.

Jednym z projektów prowadzonych przez fundacje są zajęcia dla dzieci i młodzieży min. w Teatrze Lalek we Wrocławiu. Wolonatriusze wskazują na rzeczy, które łączą nas wszystkich, bez znaczenia kim jesteśmy, a także uczą posługiwania się specjalistycznym sprzętem i np. nauki języka migowego.
Mała dawka faktów ze strony fundacji:,,Organem założycielskim Fundacji był Zarząd Regionu Dolnośląskiego NSZZ Solidarność. Na czele Rady Fundacji stanął Janusz Łaznowski, Przewodniczący Zarządu NSZZ Solidarność Regionu Dolnośląskiego. W skład Rady weszli również prof. Andrzej Wiszniewski, Ryszard Bubień, Sławomir Piechota oraz Jarosław Duda. Pierwszym Prezesem Zarządu Fundacji został jej założyciel Stanisław Jabłonka, członkami zarządu zostały Lidia Kamińska i Ewa Kolendowicz.
Fundacja Przyjazny Dom im. Stanisława Jabłonki prowadzi obecnie Środowiskowy Dom Samopomocy „Okuliki”, Dom Pomocy Społecznej oraz Mieszkanie Chronione"

Ponowne spotkanie

Uczestniczenie w różnych wydarzeniach daje nam możliwość poznawania nowych ludzi. Miło spotykać osobę, o której myślało się, że już nigdy się jej nie zobaczy. Taką osobą okazał się Pan Gaston z warsztatów w siedzibie Google z lutego 2015r.

Prowadzący warsztatów

Pracowaliśmy w mieszanych zespołach . Na zdjęciu Kamila (pierwsza po lewej)





 Zdjęcia nie są naszą "własnością" dlatego zapraszamy na stronę : Warsztaty-kompetencji-miedzykulturowej

- Hello Mr. Gaston! Do you remember us?

- Of course. You were on workshop in Google, hmm, a month ago? 


- Yes! We are very glad to see you again. Can we ask you some questions?


- Obviously.


-Where are you from?


-I'm from USA, Chicago


- Why did you move to Poland?


-I just fell in love with this place. I was studying in Paris and then I was looking for a job, so I moved here.


- Why Wrocław?


-It was the first place I came to and I liked it very much, so I moved here. 


-What was the first thing that surprised you in Poland?


-I was expecting that this country will be very gray and cold and not welcoming, and it was totally opposite, warm and colorful.


-Wrocław is smaller than Chicago, do you like it?


- One thing I can see in Wrocław is that there is just one area and this is center. In the center you can do everything you want, you don't have to go to neighborhood.


- What's your favorite polish food?


- The food in Poland is very heavy. During 3 years I actually put on weight by 10 kg <laughs>. My favorite food depends on my mood or weather, because when it's 30 degrees I won't go to the market square and eat pierogi. I like pierogi ruskie when it's cold. I also like ice cream- Polish lody.


- Do you have favorite places in Wrocław?


-Yes, my favorite place in Wroclaw is Plac Bema, because it is not exactly market square. It's close to the water, buildings are pretty, and I love bakery and "Polish Lody" here.


- Hehe we could’ve guessed that! Thank you for the interview.


Przedstawicielki naszego zespołu i Pan Gaston z córeczką. 

Trzeba mieć szacunek w rozmowie




Lou jest wspaniałym człowiekiem. Uczestnicy pikniku (kliknij jeśli chcesz przeczytać o wydarzeniu) mieli możliwość chwilę z nią porozmawiać.  Zdziwiło nas to, że nie odpowiadała "sucho" tylko na pytania, ale też sama nawiązywała rozmowę. Pytała nas o szkołę, o projekt i o przyszłość.  Dzięki jej bijącemu optymizmu i serdeczności szybko nawiązałyśmy kontakt.  Była to dla nas taka mini lekcja "jak prowadzić rozmowę". Słuchała nas z zainteresowaniem,  i widać było, że nie wiele przejmuje się tym ,że czasem  brakowało nam jakichś słówek. 



Oto fragment naszej rozmowy:

-Where are you from?

 - I come from France, from suburbs of Paris.


- Why did you move to Poland?

- I moved to Poland because of the job. I applied for in Google, which was in this country. I had to choose between Ireland and Poland, and I went to Poland also because I wanted to discover this country, so it was a business choice.


- When was that?

- It was 8 month ago.


 - Are you going to come back to France for the Holidays?

-Yes, I miss my family, so when I've got few free days I go to visit them.


- When you came to Poland what differences made you surprised?

-There are two huge differences. In Poland I observe that people are not shy but they are less expressive than French people and they are more quiet. In Poland people are following the rules so for example they do not cross the street if it's red, and in France we do this all the time.


- Do you like Wrocław?

- I like this city because it is not big like a capital and there is not a lot of people, but at the same time you can do many things. You can feel that everything is very close to you- you can walk or bike everywhere.


- What's your favorite polish food?

- Actually I think that pierogi are the best! 


- We agree with you! Can you understand a little bit in polish?

-No. I just know the basic words like: dziękuję, dzień dobry, przepraszam, do widzenia.


- Can you say something in Polish for our readers?

- Of course!



Spotkanie z Ahmedem Kamelem

 Spotkanie z Ahmedem Kamelem, Egipcjaninem, właścicielem wrocławskiego Alibaba Shisha Baru.

tak wygląda wnętrze Alibaba Shisha Baru.
 W ramach poszukiwania innych kultur we Wrocławiu poszłyśmy na rynek-  w końcu to samo serce miasta. Był to strzał w dziesiątkę! Zawędrowałyśmy w okolice Alibaba Shisha Bar, który cały stylizowany jest na egipską knajpkę. W tle słychać nawet charakterystyczną muzykę. Trzeba przyznać: robi się klimatycznie.

Umówiłyśmy się na wywiad z właścicielem owego lokalu, rodowitym Egipcjaninem. Choć jest on zapracowanym człowiekiem i trudno było mu znaleźć czas, zgodził się poświęcić nam krótką chwilę.





- Co zrobiło na Tobie wrażenie w polskiej kulturze? Byłeś zaskoczony jak tu przyjechałeś?

- Wydaje mi się, że nie widziałem aż tak wielkich różnic. Większość jest raczej podobna, co skutkuje tym, że czuje się tu jak w domu. Jednak różnicą jest sposób prowadzenia własnego biznesu.

- Jak się czułeś jak przyjechałeś do Polski?

- Hmm, nie byłem przyzwyczajony do tak częstej zmiany pogody! Zimy są naprawdę mroźne... ale myślę, że powoli zaczynam się przyzwyczajać.

- Widzisz może jakieś różnice między Polakami a ludźmi innej narodowości?

- Raczej nie, ludzie tu są bardzo mili, więc widzę różnicę tylko w języku.

- Czy masz jakieś ulubione polskie danie?

- Rosół oczywiście! Polskie jedzenie jest zdecydowanie inne od egipskiego. My jemy więcej owoców morza, makaronu i ryżu, a mniej mięsa.

- Mógłbyś opowiedzieć nam coś o sobie?

- Dla mnie najważniejsza w życiu jest rodzinna. Drugą sprawą jest biznes <śmiech>. Zajmuję się nim już od siedmiu lat. W Egipcie wielu młodych ludzi chce pracować w hotelu czy restauracji. Oczywiście ja chciałem mieć coś swojego. Dlatego teraz jestem bardzo szczęśliwy, że mogę tu spełniać swoje marzenie.

- Dlaczego wybrałeś akurat Polskę?

- To akurat łatwe pytanie! Wybrałem ją ponieważ kiedy pracowałem w Dubaju spotkałem swoją piękną żonę Małgosie, która jest Polką, więc zdecydowałem się tu przyjechać. Zawsze to wina kobiet <śmiech>

-Bardzo dziękujemy za wywiad! Życzymy zatem powodzenia w prowadzeniu lokalu. Do widzenia!

-Nie ma sprawy dziewczyny. Miło mi się z Wami rozmawiało.

,,Męska" pasja w kobiecym wydaniu

Choć klasyfikowanie zawodu czy hobby jako męskie lub damskie powoli odchodzi w zapomnienie, to w niektórych kręgach wciąż zadaje się pytanie czy osoba zafascynowana konkretną dyscypliną ,,nie czuje się dziwnie" , czy ,,nie chciałaby spróbować czegoś bardziej odpowiedniego dla swojej płci". I tak małe dziewczynki obdarowuje się lalkami, a nie samochodami, a przy wyborze zajęć dodatkowych dla chłopca rodzice biorą pod uwagę raczej sztuki walki czy piłkę nożną, a nie np. balet. Coraz częściej jednak w danych branżach zaciera się granica pomiędzy jedną płcią a drugą, a różnorodność ludzi i sposobów myślenia w zawodzie rzadko komukolwiek wychodzi na złe. Także kobiety śmielej wkraczają na ścieżki podejmowane wcześniej głównie przez męską część społeczności. Dla potwierdzenia tych słów prezentujemy wywiad z Hanią, która od najmłodszych lat uczestniczy w rajdach samochodowych pilotując kierowcom.  Regularnie bierze udział w okolicznych rajdach cross country( rajdy po szutrach) , a w tym roku wybiera się na dwa ogólnopolskie.



- Jak zaczęła się Twoja przygoda z pilotowaniem?


Będąc dzieckiem, jeździłam z rodzicami na wakacje do agroturystyki w okolicach Zielonej Góry, tam

w ogóle pierwszy raz w życiu wsiadłam do terenówki. Obydwoje z ojcem złapaliśmy bakcyla, z 

biegiem lat poznawaliśmy coraz więcej pasjonatów tego sportu, aż pewnego dnia ktoś nas namówił, 

żebyśmy wzięli udział w rajdzie. Dostałam roadbooka i miałam nawigować, to nawigowałam. I tak 

jakoś zostało do dzisiaj.


- Co najbardziej Ci się w tym podoba i co sprawiło, ze tak mocno się zaangażowałaś?


- Adrenalina. Udział w rajdzie pozwala zupełnie oderwać sie od rzeczywistości, ta szybkość,

rywalizacja, nieco ryzyka...


- Jest to hobby częściej spotykane u mężczyzn. Czy spotkałaś się się z jakimiś różnicami w 

traktowaniu np. jeśli chodzi o innych rajdowców widzów itp?


- Wyobraźmy sobie jedna kobietę wśród tabunu kolesi, siła rzeczy robi się za atrakcje. Bardzo 

rzadko trafi się jakiś typowy 'kozak', dla którego kobieta powinna siedzieć w kuchni, a nie w terenie.

Najczęściej jednak reakcja to zainteresowanie i doping ze strony facetów, ze strony 'normalnych' 

kobiet... Gama emocji od niechęci i niedowierzania po lekkie pobłażanie. No i czasem specjalne 

traktowanie - przy przeprawowych wyjazdach (dużo błota), można zaobserwować, ze w niektórych

panach odżywa istny rycerz. Innymi słowy, biegają po bagnie z lina żeby pokazać jak to się troszczą

i jacy są męscy. To schlebia, ale niekiedy wygląda przekomicznie :)


- Jakieś dalsze plany związane z Twoją pasją?


- W tym sezonie na pewno planujemy wystartować w dwóch ogólnopolskich rajdach, gdyż w końcu 


wiek nie będzie dla mnie przeszkoda w starcie (ograniczenia - do niektórych rajdów trzeba mieć 

minimum 16-18 lat). A co do tego jak będę dalej rozwijać te pasje... Na pewno będzie mi

towarzyszyć jako hobby jeszcze przez bardzo długi czas, czy zwiąże się z nią bardziej 'zawodowo'? 

Kto wie? Czas pokaże


Wywiad z Greczynką



W VII Liceum Ogólnokształcącym im. Kamila Baczyńskiego, do którego uczęszczamy, odbyła się wymiana z osobami z Grecji. Przez tydzień Grecy mieszkali u naszych znajomych ,co nie tylko samym uczestnikom, ale także nam, dało okazję do poznania wielu ciekawych ludzi. Podczas wymiany mogliśmy podszlifować swój angielski i miałyśmy możliwość przeprowadzenia wywiadu z jedną  z bardzo miłych Greczynek Natashą Pasioudi , która mieszka i uczy w Volos.

MY: Jak zareagowałaś, gdy dowiedziałaś się, że jest wymiana do Polski i jak zareagowali Twoi rodzice? 

Natasha Pasioudi: Byłam bardzo podekscytowana wyjazdem. Kiedy usłyszałam, że będzie organizowana taka wymiana od razu zaczęłam  wyszukiwać informacje na temat Polski razem z moją mamą. Rodzice bardzo chcieli, abym poznała kulturę innego kraju.

MY: Czy byłaś kiedyś już na wymianie?

Natasha Pasioudi: Nie, to był mój pierwszy raz. Nigdy wcześniej nie brałam udziału w takich przedsięwzięciach. 

MY: Czy chciałabyś przyjechać jeszcze raz do Polski?

Natasha Pasioudi: Tak, oczywiście. To wspaniałe miejsce. Podczas pobytu w Polsce mieliśmy możliwość odwiedzić niektóre polskie miasta takie jak Warszawa, Kraków i oczywiście Wrocław. :) Mogliśmy poznać polską kulturę oraz historię Polski.

MY: Jaka polska potrawa smakowała Ci najbardziej?

Natasha Pasioudi: Pokochałam pierogi, były przepyszne :) Oprócz tego bardzo smakował mi kotlet schabowy.


MY: Czy widzisz różnice miedzy swoją a nasza kulturą?

Tak dostrzegam różnice, jest i wiele. Przykładem może być spożywanie posiłków. Ucztowanie dla nas jest okazją do spotkań z naszą rodziną, czy przyjaciółmi. Wszyscy razem idziemy do restauracji, gdzie spędzamy cały wieczór. Organizujemy też uczty na świeżym powietrzu, zawłaszcza w wakacje :) Zauważyłam również, że tu w Polsce główny posiłek jecie po południu. U nas natomiast ciepły posiłek spożywamy wieczorem, pod koniec dnia.

MY: Jak opisałabyś swoim znajomym Polaków?

Natasha Pasioudi: To bardzo mili i gościnni ludzie. Przyjęli mnie bardzo ciepło. Oczywiście wśród tłumu można dostrzec tych, którzy wyróżniają się w niewłaściwy sposób, ale większość sprawia wrażenie sympatycznych. Nie odbierają obcokrajowców źle i nie są dla nich nieprzyjemni, starają się w jak najlepszy sposób pomóc.